Jak każda matka chcę mieć zdrowe dziecko. Wiele w tej kwestii zależy od nas rodziców. Myślę tutaj przede wszystkim o odżywianiu. Staram sie zwracać uwagę na to co jemy i co je moje dziecko. Czytam etykiety wiem czego unikać a co jest nam potrzebne. Nie unikamy aktywności fizycznej a wręcz przeciwnie lubimy się czasem spocić. Jednak od dawna naszym największym problemem były owoce i warzywa.
Pola ciągle wybrzydzała, nie chciała się na nic skusić. Długo próbowałam przekonać dziecko, że to wszystko co zielone i surowe jest pyszne z marnym skutkiem. Stwierdziłam, że skoro nie chce to nie będę jej zmuszała. Bo tak naprawę przymuszanie dzieci do jedzenia czegoś co im nie smakuje może mieć odwrotny skutek, już na całe życie możemy je zniechęcić do jedzenia pewnych rzeczy. Tłumaczyłam sobie, że jak będzie gotowa to zacznie jeść. Cały czas na zmianę kotlet, kalafior albo pomidorowa, no niewiele tych dań było. Jak to pola mówi -NUDA, NUDA! Czasami próbowałam coś innego ugotować , przemycić jakiś składnik ale kończyło się to tak, że dziecko zostawało bez obiadu. Więc na drugi dzień znowu był kotlet. Tak samo było z owocami. Odpuszczałam i piekłam ciasta, ciasteczka żeby jeść chociaż domowe słodkości. A skoro już piekłam to cała rodzina jadła i owoce poszły w odstawkę. Przyznam, że z czasem w domu były jedynie jabłka i czasami banany. Nie było chętnych do jedzenia więc szkoda było wyrzucać i nie kupowałam regularnie.
Jakiś czas temu zaczęłam o tym myśleć, że może skoro dziecko jest już starsze to pora wrocić do dobrych nawyków. Pomysł był następujący. Kupuje warzywa, owoce i jem. Z reguły jak proszę i namawiam Polę to nie działa więc nie robiłam tego. Tylko pytałam czy ma ochotę. Kiedy nie chciała sam brałam jabłko do ręki i jadłam. Do obiadu gotowałam różne warzywa i nawet nie kładłam jej na talerz. Z czasem zaczeła sie sama interesować dlaczego ona nie ma i pytać czy ona też może sprobować. A ja podstępnie mówiłam -tylko kawałek bo to dla wiekszych dzieci 🙂 i powoli powoli małymi krokami jest coraz lepiej. Nauczyła się jeść owoce, uwielbia już chyba wszystkie i je ąż się uszy trzęsą. Warzyw wcina też coraz więcej, chociaż surówki dalej odpadają.
Dobrym sposobem jest również chodzenie z dzieckiem na zakupy i pozwolenie mu wybrać co chce jeść , dać torebkę żeby samo wybrało ładne marchewki na obiad. To działa. Spróbujcie. Często staram sie aby Polka była ze mna w kochni. Wystarczy deska i nóż. Możemy dziecku pomóc poświęcić 5 min. I wspólnymi siłami pokroić jabłko czy marchewkę . Nie liczy się to czy zrobi to ładnie. Ważne, że robi. A naszym zadaniem jest chwalić, chwalić i bedę o tym pisać bez końca. To dzieki nam dziecko zdobywa pewność siebie. Jeśli my bedziemy z niego dumne to one bedzie dumne z siebie.